Joanna Krupa pochwaliła się w sieci wolnym czasem spędzanym z 4-letnią Ashą. Jedna z internautek spostrzegła, że dziewczynka ciągle nosi pampersy. Jak gwiazda zareagowała na komentarz?

Trzeciego dnia po opuszczeniu jaskini Złe Oko zjawiła się przed Wiotką Trzciną. Na jej wstrętnej twarzy malował się wyraz radości i zadowolenia. — Czy wypełniłaś polecenie? — zapytała Wiotka Trzcina. — Tak. Udało mi się wszystko, choć przedsięwzięcie było bardzo trudne i niebezpieczne. Czatowałam na zdobycz, jak zgłodniały jaguar... Biały Kwiat znajdowała się w namiocie w obozie białych żołnierzy. Dokoła ustawione były straże... Orle Pióro stał dzień i noc przed jej namiotem i pilnował jej jak oka w głowie. Ale pewnego wieczoru oddalił się na chwilę do namiotu Buffalo Billa, aby się nieco przespać. Wtedy rozpoczęłam działanie. Wojownicy zakradli się do namiotu Białego Kwiatu i porwali zdrajczynię. Przynieśli ją do lasu, gdzie czekałam na nich z niecierpliwością. — A straże białych ludzi? Starucha roześmiała się chrapliwie i złowrogo. — Wojownicy plemienia Creek dobrze władają nożami! — zawołała. — Złe Oko zasłużyła na pochwałę — rzekła z uznaniem władczyni. — Zostanie sowicie nagrodzona. — Nie chcę żadnej nagrody. Oto moja nagroda!... I wiedźma wskazała na nieruchomą postać dziewczyny, spoczywającą na ziemi. Biały Kwiat straciła przytomność wskutek straszliwych przeżyć. Bella Boyd została odesłana pod eskortą do fortu Larned, gdzie miała oczekiwać na powrót generała Custera. Biały Kwiat miała pojechać razem z nią, ale dziewczyna chciała pozostać przy Buffalo Billu i Orlem Piórze. Pewnego wieczoru Buffalo Bill rozmawiał z generałem Custerem. Okazało się, że wywiadowcy, wysławi przez Codyego, wrócili z wieścią, że Creekowie wycofali się szybko, nie pozostawiane żadnych śladów. Biały Kwiat i Orle Pióro spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Oboje wiedzieli, że całe plemię uciekło do ukrytej pieczary. — Czarny Mustang jest wściekły — mówił Buffalo Bill, obudził go i w kilku słowach wyjaśnił mu gdzie schronili się Creekowie... Czy wiesz coś o tym, Orle Pióro?... — Orle Pióro domyśla się, gdzie znajduje się plemię, ale nie powie tego nikomu. Wojownik nigdy nie zdradza swych braci. — Zupełnie słusznie — rzekł Cody. — A czy Biały Kwiat nie wie, gdzie są wojownicy Creek? — Wiem, ale również nie powiem — odparła dziewczyna. — Żyłam wiele lat wśród Creeków i nie mogę ich zdradzić pod żadnym pozorem. Gdy Buffalo Bill i generał Custer opuścili namiot, Biały Kwiat udała się na spoczynek, a Orle Pióro stał na straży przed namiotem. Młody wojownik był jednak bardzo zmęczony i po pewnym czasie udał się do namiotu Buffalo Billa. Chciał tylko nieco odpocząć, ale był tak wyczerpany, że zasnął twardo i obudził się dopiero nad ranem. Pobiegł natychmiast do namiotu dziewczyny i zawołał na nią. Nie otrzymał odpowiedzi. Zawołał jeszcze kilka razy, ale bez skutku. Wpadł do namiotu i stanął jak wryty. Namiot był pusty! Orle Pióro był prawdziwym Indianinem, więc nie okazywał rozpaczy. Zbadał natychmiast ślady dokoła namiotu i poznał prawdę. Pobiegł do Buffalo Billa, obudził go i w kilku słowach wyjaśnił mu wszystko. — Kto ją porwał? — zapytał Buffalo Bill. — Moje plemię. — Niemożliwe! — A jednak tak jest. — Skąd wiesz? — Odkryłem ślady dokoła namiotu. Biały Kwiat została porwana... Buffalo Bill ubrał się szybko i wybiegł wraz z Orlem Piórem przed namiot, aby zbadać ślady. Dziki Bill Hickock i Nick Wharton znaleźli się niebawem u jego boku. — W jaki sposób Indianie przedostali się przez straże? — zapytał Dziki Bill. W tej samej chwili zjawił się wzburzony oficer i zawołał: — Ci Creekowie to wcielone diabły! Czy wiecie, co stało się dziś w nocy?... — Nie!... — Dwóch wartowników zostało zamordowanych! Buffalo Bill bez słowa pobiegł wraz z towarzyszami do namiotu generała Custera. General nie posiadał się z gniewu. — Musimy im dać nauczkę! — zawołał. — To nie ujdzie im na sucho! — Przede wszystkim trzeba odnaleźć dziewczynę — rzekł Cody. — Oczywiście. Powierzam panu to zadanie, Buffalo. Pan jeden zdoła się z niego wywiązać. — Orle Pióro pójdzie z nami — rzekł spokojnie Buffalo Bill. — Wyruszymy natychmiast. — Tak. Musicie wyruszyć natychmiast — rzekł generał. — To byłoby straszne, gdyby ta dziewczyna miała zginąć... Właśnie wystałem do fortu Larned kuriera, który zawiózł zarządzenie, aby natychmiast wszczęto poszukiwania za jej rodzicami. Czy przypuszcza pan, że Creekowie wyrządzą jej krzywdę? — Przypuszczam, że została ona skazana na śmierć jako zdrajczyni. Generał Custer zbladł. — Niech pan zabierze tylu ludzi, ile panu potrzeba — rzekł zmienionym głosem. — Moi przyjaciele wystarczą mi, generale! — A więc, do zobaczenia i życzę szczęścia! Gdy Buffalo Bill, Hickock, stary Nick i Orle Pióro znajdowali się poza obrębem obozu Indianin zwrócił się do Codyego: — Nie mamy potrzeby odszukiwania śladów. Znam drogę do kryjówki Creeków i zaprowadzę was tam. Moje plemię kryje się zawsze w tej jaskini, gdy grozi mu poważne niebezpieczeństwo. Tam została uprowadzona Biały Kwiat... — Nie uczynią jej nic złego — próbował pocieszyć młodzieńca Cody. Młody Indianin potrząsnął głową: — Wiem, że chcą ją zabić — rzekł. — Musimy ją uratować... Może zginę w tej walce, ale to nie szkodzi. Chcę tylko, abyś powiedział wtedy Białemu Kwiatowi jedną rzecz. Czy wiesz, o wielki biały wodzu, o tajemniczych listach, które otrzymywała córka wodza?... — Tak. Biały Kwiat mówiła mi o nich... — Ja sam je pisałem. Nauczyłem się pisać od białego jeńca, którego potem zabił Żółty Niedźwiedź. Biały Kwiat nie wiedziała o tym... — Więc ty umiesz pisać? — zdziwił się Buffalo Bill. — Tak, ale nikt o tym nie wie... Cody był niemało zdumiony tym wyznaniem Indianina. Domyślał się, że młodzieniec kocha Biały Kwiat, ale nie przypuszczał, że nawpół dziki Indianin potrafi w tak subtelny sposób okazywać swe uczucia. Galopowano przez pewien czas w milczeniu. Wreszcie Orle Pióro rzekł: — Jeden człowiek mógłby tylko uratować Biały Kwiat od śmierci. — Żółty Niedźwiedź. To był wielki wódz i słowo jego było w plemieniu prawem. Teraz jednak, gdy zginął, Wiotka Trzcina sprawuje rządy i na pewno każe zabić Biały Kwiat. Buffalo Bill począł żałować, że strzelał do wodza Creeków. — Uratujemy Biały Kwiat — rzekł z mocą. — Uczynimy wszystko, aby ją uratować. — To nie będzie łatwe — odparł Indianin. — Do jaskini prowadzi jedno tylko wejście, które jest pilnie strzeżone... Wywiadowcy i Orle Pióro przybyli w okolicę jaskini pod wieczór. Należało czekać aż się zupełnie zciemni i wtedy dopiero rozpocząć akcję. Gdy noc zapadła, wywiadowcy poczęli skradać się bezszelestnie w stronę wejścia do jaskini. Przed Buffalo Billem zamajaczyła w pewnej chwili postać wartownika. Cody podpełznął blisko i bezszelestnie jak pantera rzucił się Indianinowi do gardła. Creek nie wydał nawet okrzyku, gdyż stalowe palce wywiadowcy zacisnęły się na jego szyi. Jeszcze chwila i wartownik leżał bez ruchu na ziemi. Cody związał go mocno i zakneblował mu usta, aby Indianin nie podniósł alarmu gdy odzyska przytomność. Tymczasem Nick i Hickock załatwili się z pozostałymi wartownikami. Droga była wolna. Nasi przyjaciele zakradli się do jaskini i poczęli szukać Białego Kwiatu. Dokoła spoczywali uśpieni wojownicy, którzy nie podejrzewali nawet, że do jaskini dostali się wrogowie. Orle Pióro pierwszy dostrzegł dziewczynę, która leżała związana na ziemi. Biały Kwiat spała. Młody Indianin zrozumiał, ze gdy ją obudzi, postawi na nogi wszystkich wartowników. Zawahał się, ale Buffalo Bill przyłożył dłoń do ust i uśmiechnął się. Indianin zrozumiał. Podpełznął do uśpionej dziewczyny i przykrył jej usta dłonią, a następnie przeciął jej więzy. Biały Kwiat ocknęła się i na twarzy jej odmalował się wyraz przerażenia. Nie mogła jednak krzyknąć, gdyż miała zakryte usta. Ody ujrzała obok siebie Orle Pióro, w oczach jej zabłysła radość. Indianin odjął dłoń od jej ust. Teraz wiedział, że dziewczyna nie będzie wzywała pomocy. Wywiadowcy zamierzali się wycofać, gdy nagle Buffalo Bill ujrzał, że para złośliwych oczu wpatruje się w niego z nienawiścią. Złe Oko obudziła się i dostrzegła naszych przyjaciół. Buffalo Bill rzucił się w stronę wiedźmy, ale było już za późno. Z ust Złego Oka wydarł się przenikliwy okrzyk, który obudził wszystkich wojowników. W ciągu kilku sekund wszyscy zerwali się na równe nogi i porwali za broń. Wywiadowcy rzucili się w stronę wyjścia, ale Creekowie zamknęli je i odwrót był niemożliwy. Trzeba było wycofać się w głąb jaskini, choć wywiadowcy zdawali sobie sprawę że nie ma dla nich żadnego wyjścia. W głębi jaskini znajdowała się straszliwa przepaść. Orle Pióro wiedział o tym i ruszył przodem, dźwigając Biały Kwiat, która znów straciła przytomność. Gdy wszyscy znajdowali się w pobliżu otchłani, młody wojownik zawołał: — Uwaga, przepaść!... Nagle z ust jego wydarł się Okrzyk radości. Nad przepaścią przerzucony był pień drzewa. Widocznie Wiotka Trzcina kazała zainstalować ten prowizoryczny most w przeczuciu, że jej wojownicy będą musieli wycofać się w głąb jaskini. Rewolwery wywiadowców napełniły całą jaskinię straszliwym hukiem i dymem. Orle Pióro rzucił się naprzód i po chwili biegł już przez pień, z dziewczyną na ręku. Wywiadowcy poszli za jego przykładem. Buffalo Bill zamykał pochód. Gdy znajdował się na pniu, jeden z wojowników podbiegł na brzeg przepaści i począł rąbać pień tomahawkiem. Zdawało się, że wybiła ostatnia godzina wielkiego wywiadowcy, ale Cody zdołał jednym skokiem znaleźć się po przeciwległej stronie przepaści. W tej samej chwili pień złamał się i runął z trzaskiem na dno przepaści. Nasi przyjaciele posuwali się naprzód wśród zupełnych ciemności. Wąski korytarz skalny biegł zygzakiem, rozszerzał się i zwężał, ale nigdzie nie było widać wyjścia. Orle Pióro stracił zupełnie nadzieję. Nosił wciąż na ręku zemdloną dziewczynę, a na jego twarzy malował się smutek — Nie traćmy nadziei! — rzekł Buffalo Bill. — Generał Custer nie pozwoli nam zginąć. Przybędzie tu z wojskiem i zwycięży Creeków, a wtedy będziemy ocaleni. Zresztą, wydostaniemy się stąd na pewno. Czy nie czujecie, że powietrze w tej jaskini jest zupełnie świeże?... Tu musi być jakieś wyjście, gdyż w przeciwnym razie powietrze byłoby stęchłe, jak w piwnicy. Posuwano się w dalszym ciągu w zupełnej ciszy. Nagle Buffalo Bill, który kroczył przodem, wydał okrzyk radości. — Co tam nowego? — zapytał Dziki Bill. — Patrz! Gwiazdy!... Jesteśmy ocaleni! Po chwili nasi przyjaciele przeciskali się przez wąski otwór, prowadzący na wolne powietrze. Przed nimi rozciągała się preria.
„Dziewięć miesięcy nie przygotowuje kobiety do macierzyństwa, mnie to zaskoczyło. Najbardziej po urodzeniu dziecka potrzebowałam herbaty, a nie żeby ktoś mnie otaczał Bóg wie czym”, zwierzała się w jednej z rozmów przed kamerami Dzień Dobry TVN. Kinga Rusin z córką Polą Lis, "Cała Polska czyta dzieciom", 1.10.2001 Toksyczna matka jest osobą, która stara się mieć pełną kontrolę nad życiem swojego dziecka. Nawet, jeżeli osiągnęło ono pełnoletność. Andrea Piacquadio / kobiety żyją w wyjątkowo bliskich stosunkach ze swoimi mamami. Czasem nie zdają sobie sprawy z tego, że relacja jest toksyczna. Czym różni się bliska relacja od toksycznej? Agnieszka Szafrańska-Romanów, psycholożka i psychoterapeutka z Centrum Probalans w Warszawie wyjaśnia, po czym rozpoznać toksyczną matkę i co zrobić, żeby uzdrowić relację z z Agnieszką Szafrańską-Romanów, psycholożką i psychoterapeutką z Centrum probalans w Warszawie Jaką rolę w życiu dorosłej kobiety może odgrywać bliska relacja z matką?Bliskość w relacji matki i córki jest dobrym wskaźnikiem. Pamiętajmy, że relacja matka-córka stanowi jedną z najważniejszych relacji w życiu kobiety. Osoby, które mają traumatyczne doświadczenia, bazujące na niewystarczająco bliskiej, czasem wręcz zimnej relacji z matką, niejednokrotnie zgłaszają się do nas na zatem obie kobiety mówią, że łączy je bliska relacja, jest to dobry znak, wskazujący na to, że istnieje między nimi więź oparta na miłości. Jednak wszystko ma swoje granice, nawet bliskość. Dorosła córka jest niezależną osobą, która ma prawo do samodzielnych wyborów, zarówno tych osobistych, jak i zawodowych. Nie oznacza to, że nie może poprosić mamy o radę czy skonsultować z nią ważnej kwestii, ale mądra matka podjęcie ostatecznej decyzji zawsze powinna pozostawić dziecku. Nie każda matka potrafi jednak zdobyć się na taki gest. Po czym można poznać, że relacja matki z córką jest zbyt zażyła? Czym przejawia się uzależnienie córki od matki?Zdarzają się matki kontrolujące, a właściwie „nadkontrolujące”, które usiłują wpływać na wszystko: od wyboru studiów i pracy, poprzez partnera, na mieszkaniu skończywszy. Czasem nie potrafią one, albo nie chcą „wypuścić” córki z domu, uciekają się do manipulacji i umniejszania umiejętnościom córki. „Przecież beze mnie sobie nie poradzisz” – twierdzą. Taka postawa niewiele ma wspólnego z prawdziwą bliskością. Mamy natomiast do czynienia z osaczeniem. Wówczas relacja nie jest bliska w zdrowym emocjonalnie znaczeniu tego słowa, wręcz przeciwnie – staje się jakimi problemami borykają się kobiety uzależnione od swoich matek?Tkwiąc w toksycznej relacji z matką, kobieta może mieć problem ze stworzeniem zdrowej, partnerskiej relacji. Matka z osoby ważnej, ale jednak pozostającej na drugim planie w dorosłym życiu dziecka, staje się najważniejsza. Tymczasem w dorosłym życiu własna rodzina – partner i dzieci – powinni być najważniejsi. W układzie, w którym matka traktowana jest priorytetowo, córka omawia z nią swoje wybory i konsultuje rodzinne decyzje, przez co partner może się czuć izolowany i pomijany. To nigdy nie wróży niczego dobrego małżeńskiej relacji. Czy kobieta żyjąca w toksycznej relacji z matką ma w ogóle szansę na udany związek?Czasem córki w ogóle nie potrafią stworzyć relacji damsko-męskiej, bo toksyczna mama zastępuje im związek. Nawet, gdy pojawi się kandydat na partnera, jest on krytykowany przez zaborczą matkę, aż w końcu córka z niego rezygnuje. Matka potrafi zastąpić córce przyjaciółki, więc taka kobieta ma matkę, która jest dla niej jednocześnie partnerką, przyjaciółką i powierniczką…Kiedy przychodzi czas na „odcięcie” pępowiny i psychiczne uniezależnienie się córki od matki?Symboliczne odcinanie pępowiny powinno być procesem. Już nastolatka powinna mieć prawo do decydowania o sobie, np. w kwestii wyboru szkoły średniej, zainteresowań czy przyjaciół. Oczywiście, w przypadku osoby nieletniej rodzic powinien „trzymać rękę na pulsie” i uważać, aby młoda osoba nie popadła w kłopoty, ale należy jednocześnie szanować decyzje dziecka, a nie kierować się jedynie własnymi potrzebami i niespełnionymi przeczytać również:Toksyczna matka może zniszczyć życie nawet dorosłego dzieckaJak rozpoznać toksycznych ludzi i jak się przed nimi bronić? Ukończenie 18 roku życia to graniczny dzień, który powinien stanowić dla matki informację o tym, że córka jest już dorosła i sama będzie decydowała o swoim życiu. Mądra mama sekunduje dziecku, wspiera je, ale nie narzuca mu rozwiązań, argumentując je swoją ogromną miłością. Takie podejście wywołuje w młodych ludziach poczucie winy i prowadzi do myślenia, że jeżeli nie postąpi się zgodnie z oczekiwaniami mamy, to będzie ona zrobić, aby bliski kontakt z matką nie rzutował na nasze relacje z innymi?To matka kreuje relacje z córką od najwcześniejszych lat życia dziecka. Zdrowa relacja powinna opierać się na bezwarunkowej miłości, akceptacji i szacunku do odrębności, jaką stanowi dziecko. Traktowanie córki jak przyjaciółki czy powierniczki nie stanowi dobrego kierunku w budowaniu zdrowej relacji między obiema kobietami. Z kolei zwierzanie się z kłopotów, np. relacyjnych z ojcem, zaburza inną ważną relację w życiu córki – relację z ojcem. Córka o wiele częściej niż matka zauważa, że granica bliskości jest przekraczana, ponieważ toksyczna relacja zazwyczaj odpowiada przede wszystkim matce, która zastępuje nią nieudaną relację z mężem czy brak przyjaciół. Matka stara się utrzymać toksyczną więź, a córka chciałaby się z niej uwolnić, ale nie wie, jak to zrobić. Takie kobiety często trafiają do psychologa. Szukają pomocy w przejściu na zdrowe relacje z mamą. Praca nad sobą, jaką podejmują, stanowi początek budowania nowego, lepszego córki uzależnione od swoich matek powinny z nimi rozmawiać, aby relacja stała się mniej zażyła?Mottem córek będących w zbyt bliskiej relacji z matką powinno być stawianie granic i bronienie swojej odrębności. Nie chodzi tutaj o odcięcie mamy od swojego życia oraz izolowanie jej od siebie, ale o cierpliwe i konsekwentne informowanie jej o swojej słusznej potrzebie decydowania o własnym życiu – nie przeciwko mamie, ale w zgodzie ze sobą. Czasem jednak potrzebna jest pomoc fachowca. Psycholog może wesprzeć córkę w budowaniu zdrowego dystansu z matką i omówić te kwestie z obiema kobietami podczas wspólnego spotkania. Często nadopiekuńcza, „nadkontrolująca” mama ma w sobie mnóstwo lęków, które powinna przepracować, aby uzdrowić relację z ofertyMateriały promocyjne partnera Uzgodnili więc z mężem, że na razie Dorota zajmie się domem i dziećmi, a on postara się znaleźć dodatkowe zajęcie, żeby utrzymać rodzinę. Szkoda, że moja córka nie była fryzjerką, mogłaby wtedy przyjmować „na czarno” klientki w domu , ale jako kosmetyczka i matka nie miała takiej możliwości.
No i stało się. To nie koniec świata moja droga. Nawet jeśli byś chciała. W 50% z czarnym dzieckiem do domu nie wróci. Duża część Arabów ma bowiem dość jasną karnację. Kto wie, co z tego wyjść może. Jak z każdym innym facetem, może zostać wykorzystana, może być pokochana. Może być drogą do wizy, może stać się dla jednego mężczyzny najważniejszą osobą na świecie. Związek z Arabem niesie za sobą pewne niebezpieczeństwa. Trzeba być przygotowanym na kontakt z zupełnie inną niż europejska kulturą, z inną niż chrześcijaństwo religią, z zupełnie innym podejściem do życia. Być może trzeba będzie pewnego dnia zostawić rodzinę i przyjaciół, wyjechać do innego kraju, z pewnych rzeczy zrezygnować. Można matce serce złamać takim wyborem. Ale może i matka serce złamać córce swoją reakcją. Wcale nie mówię, żebyś zaufała temu obcemu mężczyźnie. Oddała mu swą córkę i uśmiechnięta pomachała na pożegnanie, gdy będzie ją zabierał do swojego kraju. Zaufaj jednak swojej córce. Rozumiem, że dziecko własne chce się chronić jak tylko się da, ale trzeba mu też pozwolić żyć. Pamiętaj, że jeśli staniesz na drodze zakochanej dziewczynie ona Cię zwyczajnie ominie. Nie masz takiej władzy nad pełnoletnią córką by ją zatrzymać. Warto więc być przy niej. Pozwolić mówić, słuchać, pytać, a przede wszystkim poznawać i służyć radą. Zdarza się rzeczywiście, że Arab taki, jeden czy drugi, żonę uderzy, że dzieci zabierze, że zabroni żonie kontaktu z mężczyznami, a sam będzie skakał w bok każdego wieczoru z inną. Zdarza się też jednak, że Arab ten uczyni swoją kobietę najszczęśliwszą na świecie, że stworzy z nią rodzinę, z której wyrosną szczęśliwe dzieci. Polak, Arab, gdy kochają, tyle samo szczęścia dają. Chociaż, czy aby na pewno? Read more articles Od sierpnia 2011 mieszkam w Egipcie, który wciąż potrafi mnie zaskoczyć, o czym chętnie piszę. Współpracuję z biurem podróży oferującym wycieczki fakulatatywne z Hurghady i Marsa Alam - El Sahel Travel. Jestem mamą dwóch półegipskich synów, byłą żoną Egipcjanina.
Więc córka, która "przyjaźni" się z matką będzie ukrywała swoje błędy, niepowodzenia, ponieważ jej "przyjaciółka" zawsze będzie chciała, żeby osiągała sukcesy. Nigdy nie będzie umiała obiektywnie zaakceptować decyzji i wyborów córki, zawsze będzie ją idealizować i oceniać - tłumaczyła Małgorzata M. Ptak. Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, ale niestety wiąże się to czasem z przekładaniem na pociechy swoich ambicji. Nasza czytelniczka z Warszawy jest zawiedziona tym, że jej 19-letnia córka zrezygnowała z kierunku medycznego. Beata czuje wstyd, gdy koleżanki pytają przyszłość jej córki. "Jak ona mogła mi to zrobić?!" 45-letnia Beata zawsze marzyła o tym, aby zostać lekarką tak jak jej dziadek, ale życie jej się tak ułożyło, że nie mogła zrealizować ambitnego planu. Przez lata próbowała zarazić pasją do medycyny swoje dzieci. W przypadku syna jej się to udało, ale córka zdecydowała się na inną drogę życiową. Jestem po prostu załamana, bo nie tak wyobrażałam sobie przyszłość mojego dziecka. Wojtek jest na trzecim roku medycyny i jest naszą chlubą, ale Blanka wybrała kosmetologię... Jak ona mogła mi to zrobić? "Mąż nie odzywał się do niej trzy tygodnie" Beata bała się powiedzieć mężowi o decyzji ich córki. Waldek był przekonany, że młodsza córka także będzie kontynuować rodzinną tradycję. Waldek był załamany. On nawet nie zrobił Blance awantury tylko wyszedł z mieszkania i wrócił po godzinie. Widziałam, że jest zły, ale nie chciałam mu jeszcze dokładać i mówić, że nasza córka nie tylko chce iść na kosmetologię, ale chciałaby to zrobić w trybie zaocznym... Taki wstyd, naprawdę ciężko nam jest z tym wszystkim i liczymy, że Blanka w końcu zmądrzeje Czy naprawdę coś złego jest w tym, że dzieci wybierają sobie same ścieżkę edukacji? 15 dzieci, które myślą, że udało im się ukryć przed rodzicami. Ale urocze maluchy! Zobacz galerię! Źródło: Zobacz galerię 16 zdjęć m_incubo Re: Córka zwaliła mi się z "zięciem" na g 08.01.22, 15:21. Nie ma żadnego obowiązku, możesz zawsze nakładać trzy ziemniaki i jednego wywalać do kosza. Wszak to logiczniej i lepiej ładować na talerz tyle, żeby zazwyczaj nie zjeść, zamiast nałożyć mniej i ewentualnie sobie dobrać. Zgłoś. Wychodząc za mąż za Adama, miałam już córkę z wcześniejszego związku. Moja czteroletnia Amelka bardzo pragnęła mieć tatusia. – Wszystkie dzieci w przedszkolu mają tatę – powtarzała mi w kółko – tylko ja nie mam. Mamo, gdzie jest mój tata? Dlaczego nie ma go z nami? Niestety, mój były partner zniknął, kiedy tylko dowiedział się, że zostanie ojcem. Może źle zrobiłam wtedy, że go nie szukałam, ale uniosłam się honorem, powiedziałam sobie, że sama wychowam córkę, że wcale nie potrzebuję od niego łaski. Adam był właściwie pierwszym mężczyzną, z którym się potem związałam. Zakochaliśmy się w sobie. Przyszła teściowa patrzyła na mnie trochę krzywo, pewnie nie bardzo jej odpowiadała synowa po przejściach, na szczęście Adasiowi nie przeszkadzało, że mam dziecko. – To nawet fajnie zaczynać z kawałkiem gotowej rodziny – śmiał się. Amelia również bardzo do niego przylgnęła, pokochała go całym swoim małym serduszkiem. Wyglądało na to, że Adam również pokochał moją córeczkę. Dbał o nią, jakby była jego dzieckiem, opiekował się, kupował jej prezenty, zabierał na lody i do kina. Naprawdę był dla niej wspaniałym tatą. Kiedy jednak Amelka zapytała, czy może mówić do niego tato, zawahał się. Był to tylko moment, chwilka, mała nawet tego nie zauważyła, zaraz oczywiście się zgodził. Potem powtarzałam sobie, że mi się wydawało, że sobie to wymyśliłam. Jednak niedługo po tamtej rozmowie Adam zapytał niespodziewanie: – Co byś powiedziała, gdybyśmy mieli wspólne dziecko? Dotychczas nie rozmawialiśmy na ten temat, zaskoczył mnie tym pytaniem. – Przecież mamy – mruknęłam zajęta zmywaniem naczyń. – To ty masz. Ja mówię o naszym dziecku, wspólnym, twoim i moim. Wytarłam ręce w ścierkę i odwróciłam się do niego. Tak, chcę mieć z tobą dziecko, tylko jest jedno ale – Nie wiem – odpowiedziałam – nie myślałam o tym, nigdy nie mówiłeś, że chciałbyś mieć dziecko. – To może pomyśl – przyciągnął mnie do siebie i posadził na swoich kolanach. – Chciałbym zostać tatą… – Przecież jesteś – przekomarzałam się z nim z uśmiechem. – Wiem, ale chciałbym mieć swoje dziecko. Nasze – poprawił się natychmiast – twoje i moje. – A Amelka nie jest twoja? – Oj, Zośka! – zdenerwował się – dobrze wiesz, o co mi chodzi. Nie mam pojęcia, dlaczego udajesz, że nie rozumiesz. Poważnie mówię. To nie było tak, że ja nie chciałam mieć z Adamem dziecka. Chciałam, nawet bardzo, ale raptem przestraszyłam się, że moja mała córeczka może zostać odsunięta na bok, że kiedy Adam będzie miał swoje rodzone maleństwo, przestanie kochać Amelię. A ona będzie cierpiała, jest taka wrażliwa. – Nie chcesz, żebyśmy mieli wspólne dziecko? – zapytał tymczasem bardzo poważnie mój mąż. – Chcę – odpowiedziałam równie poważnie – ale obiecaj, że nie przestaniesz kochać Amelki – dodałam. Adam roześmiał się głośno i pogłaskał mnie po policzku. – Głuptasie mój kochany – szepnął – pewnie, że nie przestanę, ona też jest moja, jest przecież częścią ciebie. Po prostu będziemy mieć dwoje dzieci. Halo, a ja nie mam w tej sprawie nic do gadania? Kiedy okazało się, że jestem w ciąży, mój mąż cieszył się jak wariat. Ale miałam wrażenie, że najbardziej cieszyła się właśnie Amelka. Nie chciałam jej mówić od razu, ale Adam oczywiście chwalił się wszystkim naokoło i Amelii też zaraz powiedział. – Mamo, mamo! – przybiegła do mnie kiedyś z uśmiechem na buzi. – Tatuś powiedział, że będę miała braciszka. Będę miała, prawda? Spojrzałam z wyrzutem na stojącego w drzwiach Adama. Uśmiechnął się niepewnie. – To jeszcze nie do końca wiadomo, córeczko – zaczęłam. – Ale przecież tatuś powiedział… – skrzywiła się mała. – Równie dobrze możesz mieć siostrzyczkę – zastrzegłam. – Ale tatuś powiedział, że braciszka – upierała się; wiadomo od pewnego czasu tatuś był wyrocznią, to, co powiedział, było święte. – Tym razem tatuś może się mylić – stwierdziłam zdecydowanie. Amelia zastanawiała się przez chwilę, potem zwróciła się Adama. – Możesz się mylić, tato? – zapytała. Adam pokiwał głową. – No, mogę – przyznał się niechętnie. Chyba, a nawet na pewno, nie chciałby się mylić w tym wypadku. – No to dobrze – zgodziła się Amelka – może być i siostrzyczka. Ale na pewno będę miała rodzeństwo? – Będziesz miała – przytaknęłam. Byłam niezadowolona, że Adam już jej powiedział. Wolałabym jeszcze trochę z tym poczekać. – Bo wiesz, mamo – ciągnęła Amelka – Jola ma dwóch braci, jednego starszego , a drugiego malutkiego. To ja też bym chciała malutkiego. No bo starszego to już nie będę miała, prawda? – No, nie będziesz – przytaknęłam – musi ci wystarczyć malutki. Albo siostrzyczka – dodałam natychmiast. Następnego dnia całe przedszkole wiedziało już, że Amelia będzie miała rodzeństwo. Zdawałam sobie sprawę z tego, że tak będzie, i właśnie dlatego chciałam jeszcze przez jakiś czas zachować tajemnicę. Niestety, było już za późno. Nawet wychowawczynie gratulowały mi przyszłego potomka. Może niepotrzebnie się martwiłam, niepotrzebnie wymyślałam „czarne scenariusze”, jak twierdziła moja przyjaciółka. Wszyscy wokół się cieszyli z mojej ciąży, a ja bałam się, że Adam odrzuci Amelkę, kiedy będzie miał wymarzonego syna. Już chyba wolałabym urodzić córkę… Okazało się jednak, że marzenie męża i Amelki ma się spełnić. Oboje zaczęli wybierać imię dla chłopca. Każde miało inny pomysł, każde chciało przeforsować swój, a mojego zdania w ogóle nie brali pod uwagę. Dopiero kiedy zaczęli się kłócić, nie wytrzymałam. – Zachowujesz się jak dziecko! – krzyknęłam na Adama, a on spojrzał na mnie zdziwiony. – Nie mogę pozwolić, żeby Amelka wybrała mojemu synowi takie imię, jakie mnie się nie podoba – wyjaśnił. – Ale to przecież będzie mój braciszek! – wtrąciła się natychmiast moja córka. – To mogę też wybierać. Prawda, mamusiu, że mogę? – Możesz – przytaknęłam. – Ale może zapytalibyście łaskawie, co mnie się podoba? – zapytałam. – Czy moje zdanie zupełnie się nie liczy? Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni. – To ojciec wybiera imię synowi – usłyszałam poważny głos Adama. – Albo siostra – dodała Amelia. – Chyba tym razem odstąpimy od zasady – rzuciłam. – To znaczy, co zrobimy? – córka patrzyła, nic nie rozumiejąc. – To znaczy, że mama mu wybierze imię – stwierdziłam. – Ale… – Ale… – Nie ma ale – ucięłam. – Mam dosyć waszych kłótni, ja zdecyduję i koniec. W końcu i tak wybraliśmy imię wspólnie z Adamem – Kacper. Amelka była trochę rozżalona, ona uparcie chciała Piotrusia. – Może nazwijcie go Kacper Piotr – podpowiedziała moja mama. I tak już zostało. Szybko okazało się, że moje obawy nie były tak zupełnie bezpodstawne, oderwane od rzeczywistości. Adam niemal nie odchodził od małego Kacperka. W sumie powinnam się cieszyć. Jednak widziałam takie, coraz smutniejsze oczka Amelki, dla której Adam nagle przestał mieć czas. Zabiegała o jego względy, jak mogła, ale ciągle słyszała „zaraz”, „za chwilę”, „ bo Kacperek to”, „bo Kacperek tamto”. – Tatusiu, poczytasz mi bajkę? – prosiła wieczorem mała. – Za chwilę, usypiam Kacperka – odpowiadał Adam. – Ale przecież on już śpi – denerwowała się Amelka. – Cicho bądź, bo go obudzisz – słyszała w odpowiedzi. – Idź lepiej do swojego pokoju. – Tatusiu, proszę, chodźmy na spacer… – prosiła Amelia ojca w niedzielne popołudnie. – Za godzinę – odpowiadał Adam. – Kacper wstanie, weźmiemy i jego. – Ale ja chcę sama z tobą – upierała się córeczka. – Z wózkiem nie pójdziemy do lodziarni. – Innym razem. Po wyprawie do kina mała wróciła cała w skowronkach Próbowałam delikatnie zwracać Adamowi uwagę, że za bardzo odsuwa małą, ale w ogóle mnie nie słuchał. – Przesadzasz – mruczał pod nosem – przecież kocham ją nadal tak samo, tak jakby była moja. Jednak ona jest już duża, a Kacper jest malutki. – Właśnie – przytakiwałam. – Jest taki malutki, że jeszcze nic nie rozumie, a Amelia owszem. Nie pamiętam już, o co Amelia prosiła ojca tamtego dnia, i na co znowu usłyszała standardową ostatnio odpowiedź „innym razem, kochanie”, ale w końcu wybuchła. – Ty już mnie chyba w ogóle nie kochasz! – krzyczała. – Ciągle tylko Kacper, Kacperek, a ja? Nie cierpię go! Przez niego już mnie nie chcesz! Adam stał jak wmurowany. Wyglądało na to, że naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, że Amelia tak to wszystko widzi. – Ależ kocham cię, córeczko – zapewnił, ale ona wcale go nie słuchała. – Tak tylko mówisz, a naprawdę kochasz tylko Kacpra, bo on jest twój, a ja, a ja… – po policzkach popłynęły całe strumienie łez – ja jestem cudza! Próbowałam chwycić córkę w objęcia, ale wywinęła mi się. – Może ty też już mnie nie kochasz? – zarzuciła mi. – Macie już wasze dziecko. Chcielibyście mnie gdzieś oddać? – teraz już płakała rozpaczliwie. – Może babcia mnie weźmie – powiedziała w końcu cichutko. – Amelka – Adam nagle jakby się ocknął i chwycił córkę na ręce. Milczałam, bo czułam, że to on jest w tej rozgrywce najważniejszy. To o jego uczucie toczyła się ta batalia. – Amelcia… – Adam przytulił mocno małą – bardzo cię oboje z mamą kochamy i nigdzie nie chcemy cię oddawać. Rozumiesz, nigdy i nikomu ciebie nie oddamy. Jesteś naszą córeczką, tak samo jak Kacper synkiem. – Ale jego bardziej kochasz, bo on jest naprawdę twój… – Ty też jesteś naprawdę moja – zapewnił Adam. Amelka chlipnęła jeszcze kilka razy. – Ale to on jest najważniejszy. – Nieprawda, jesteście tak samo ważni, oboje. Tyle że on jest malutki, wymaga więcej opieki. – Też chcę być malutka – skrzywiła się, jakby znowu chciała się rozpłakać. – Taka mała jak Kacper już nie będziesz – roześmiał się Adam, a kiedy Amelka otworzyła usta, żeby zaprotestować, ciągnął szybko: – Wcale nie chcesz być niemowlakiem i tylko leżeć w łóżeczku. Zapewniam cię, że nie chcesz. Lubisz przecież robić różne ciekawe rzeczy, prawda? A niemowlak tylko leży i śpi. Najwyżej może pobawić się grzechotką. A my pójdziemy sobie jutro do kina – obiecał. – Bez Kacpra? – spytała natychmiast. – Oczywiście, że bez niego – zapewnił mała Adam. – Takich maluchów nie wpuszczają do kina, przecież wiesz, bo jesteś dużą dziewczynką. Pójdziemy we dwoje. – Super! – krzyknęła Amelka, po czym zupełnie już udobruchana pobiegła pobawić się lalkami. – Miałaś rację – stwierdził Adam wieczorem – a ja głupi nawet przez moment nie pomyślałem, że ona może być tak bardzo o Kacpra zazdrosna. – Ty nadal nic nie rozumiesz, Adam. Ona nie jest zazdrosna o Kacpra, ona jest zazdrosna o ciebie. – To nie wszystko jedno? – Nie. Amelka jest już duża, rozumie, że Kacper jest twoim synem, a ona miała gdzieś tam innego tatusia. Boi się, że teraz będziesz kochał tylko synka. – Faceci chyba nie nadają się do takich niuansów – roześmiał się mój mąż. – Ale pójdziemy jutro do tego kina, potem zabiorę ją na lody. Pogadamy sobie, wyjaśnimy wszystko. Przecież ona też jest moja. – Cieszę się, że tak myślisz, skarbie, naprawdę – przytuliłam się do niego. – Ja też chwilami bałam się, że odepchniesz Amelkę – przyznałam się. W odpowiedzi przytulił mnie jeszcze mocniej. Prawdziwa z niej córeczka tatusia Następnego dnia Adam i Amelka całe popołudnie spędzili poza domem. Najpierw kino, potem spacer i lody. Moja córeczka wróciła zachwycona, cała w skowronkach. – Wiesz, mamusiu – opowiadała mi, kiedy kładłam ją spać – tata Adam powiedział, że bardzo mnie kocha, tak samo jak Kacpra. I że ja też jestem jego prawdziwą córką, bo najbardziej liczy się ten tata, który jest na co dzień. Ten, który wychowuje. Nawet jak czasem nakrzyczy. I powiedział jeszcze, że nigdy by mnie nikomu nie oddał, bo bardzo by tęsknił i byłby nieszczęśliwy. A ja mu powiedziałam, że też bym tęskniła i też bym była nieszczęśliwa. Właściwie to dobrze, że Kacper urodził się chłopcem, prawda mamusiu? – Niby dlaczego tak dobrze? – zapytałam odruchowo. – No bo tata ma i synka, i córeczkę. – Chyba troszkę zapomniałaś o mnie, moja ty córeczko tatusia? Zaczynam być zazdrosna. – Nie musisz – stwierdziła moja córka bardzo poważnie – ciebie też kocham, mamusiu. Ale ciebie mam od zawsze, a tatę dopiero od… – zająknęła się – od trochę – dokończyła zamykając oczy – będę już spała, pa. Dzisiaj Amelia ma dziesięć lat i choć mamy jeszcze jedną córkę, Kasię, to nadal ona jest córeczką tatusia. Nie dała sobie odebrać palmy pierwszeństwa przez wszystkie te lata. To Adamowi, nie mnie, zwierza się ze swoich sekretów i kłopotów, to do niego idzie po radę i pomoc. Niby prawie dorosła panna, a potrafi usiąść Adamowi na kolanach jak mała dziewczynka. Kiedy nie chcę jej na coś pozwolić, Adama namówi na wszystko. Zawsze go przekona i zawsze tatuś się za nią wstawi. Moja mama śmieje się, że Amelia nigdy nie wyjdzie za mąż, bo według Adama żaden chłopak nie będzie godny jego córki. Mój mąż nie podejmuje tego tematu, ale mam wrażenie, że coś w tym jest. Zofia, 42 lata Czytaj także: „Mąż zmusił mnie, żebym posłała syna do szkoły o rok wcześniej. Teraz mały cierpi, bo dzieci z niego kpią” „Moja siostra rozpuszcza bratanicę drogimi prezentami, bo nie ma własnych dzieci” „Mój były mąż przepisał cały majątek na nową żonę, udaje choroby. Wszystko po to, by nie płacić na dziecko”

Ale istnieje szereg różnych zdarzeń, o których trzeba rozmawiać właśnie po to, by w przyszłości córka nie trafiła na jakiegoś idiotę, którego pokocha tak mocno i ślepo, że wybaczy mu wszystko. Wzorce wynosi się z domu. I możemy sobie udawać, że jest inaczej, ale prawda jest jasna.

To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję Kamila-w1 Wed, 22 Sep 2010 - 22:02 MĂłj starszy synek uwielbia czerĹ„...ale tylko malować. Ciuchy lubi kolorowe, czerwone, niebieskie, ale kiedy ma coĹ› narysować to zawsze jest czarne...kilka miesiÄ™cy temu wszystko bylo kolorowe, najczęściej rysowaĹ‚ tÄ™czÄ™ a teraz tylko czarne...martwi mnie to, gdzies kiedyĹ› czytaĹ‚am, ĹĽe to coĹ› oznacza ale za nic nie pamiÄ™tam co...Pomóżcie Joka Wed, 22 Sep 2010 - 22:12 A dĹ‚ugo to trwa? Bo moĹĽe to tylko taki okres fascynacji tym kolorem, ktĂłry niedĹ‚ugo cĂłrka teĹĽ miaĹ‚a etap, ĹĽe malowaĹ‚a tylko na czarno, teraz zaĹ› na tapecie jest kolor zielony. Rysuje tylko trawÄ™ grzaĹ‚ka Wed, 22 Sep 2010 - 22:17 ĹĽe zostanie satanistÄ…? A_KA Wed, 22 Sep 2010 - 22:42 Znajoma mi psycholoĹĽka twierdzi, ĹĽe czerĹ„ uĹĽyta przez dziecko do rysowania oznacza odrzucenie. Np. czarny wĂłzek, w ktĂłrym jest braciszek moĹĽe oznaczać, ĹĽe dziecko nie toleruje brata. MoĹĽe. Ale nie musi . MoĹĽe rĂłwnie dobrze oznaczać, ĹĽe braciszek ma w rzeczywistoĹ›ci czarny wĂłzek A co rysuje TwĂłj syn wĹ‚aĹ›ciwie? Joanna 81 Wed, 22 Sep 2010 - 22:46 Moja cĂłrka przez dĹ‚ugi czas rysowaĹ‚a tylko czarnÄ… kredkÄ…. MiaĹ‚a do wyboru całą masÄ™ innych kolorĂłw, ale nie! zawsze wygrzebaĹ‚a czarny Gdy urzÄ…dzaliĹ›my jej pokoik nawet padĹ‚a propozycja z jej ust, ĹĽe chce, by na czarno jej pomalować pokĂłj Z czasem jej przeszĹ‚o - obecnie przynosi z przedszkola piÄ™kne kolorowe rysunki, na ktĂłrych krĂłluje róż, żółty i czerwony agabr Wed, 22 Sep 2010 - 22:46 CYTAT(grzaĹ‚ka @ Wed, 22 Sep 2010 - 23:17) ĹĽe zostanie satanistÄ…?nooo albo A_KA Wed, 22 Sep 2010 - 22:58 CYTAT(grzaĹ‚ka @ Wed, 22 Sep 2010 - 22:17) ĹĽe zostanie satanistÄ…?CYTAT(agabr @ Wed, 22 Sep 2010 - 22:46) nooo albo kominiarzem Agnes-3 Wed, 22 Sep 2010 - 23:45 CYTAT(agabr @ Wed, 22 Sep 2010 - 23:46) nooo albo Kamila-w1 Thu, 23 Sep 2010 - 07:11 CYTAT(A_KA @ Wed, 22 Sep 2010 - 23:58) WzglÄ™dnie kominiarzem to ja gĹ‚osuje za kominiarzem!!! A tak na serio to jednak mnie to troche niepokoi. Joka cos ponad pół roku to tego wĹ‚asnie sie obawiam, ĹĽe on w jakiĹ› sposĂłb czuje sie odrzucony. My robimy wszystko aby nie czuĹ‚ sie tak ze wzglÄ™du na to, ĹĽe pojawiĹ‚ sie braciszek. ChĹ‚opaki majÄ… ze sobÄ… Ĺ›wietny kontakt, Michal zachowuje sie jak na brata starszego przystaje, obstaje za mĹ‚odszym ale nie wiem naprawdÄ™ co w jego główce siedzi. Nigdy nie byĹ‚o przejawĂłw zazdroĹ›ci o mĹ‚odszego. A rysuje głównie czarne auta (my mamy czerwone) i kwiatki. Kolorowanka z gotowymi rysunkami teĹĽ jest czarna caĹ‚a Joanna81 z przedszkola tez przynosić kolorowe rysunki tylko w domu sÄ… czarne. Ryjek Thu, 23 Sep 2010 - 07:46 Kamila ja nie tak dawno przerabiaĹ‚am to u Kacpra, a jest w podobnym wieku do Twojego Michala W domu zawsze krĂłlowal czarny lub granat. W przedszkolu rĂłwnieĹĽ, lecz zdarzaĹ‚y siÄ™ wyjÄ…tki kiedy dostawaĹ‚am prace kolorowe Nie zwracaĹ‚am na to uwagi. Samo przeszĹ‚o i od jakis 3 miesiecy mamy kolorowe prace A_KA Thu, 23 Sep 2010 - 07:49 MoĹĽe w przedszkolu nie majÄ… czarnych kredek A tak serio... jeĹ›li CiÄ™ to niepokoi - wybraĹ‚abym siÄ™ do psychologa z maĹ‚ym. -----Albo na poczÄ…tek zrĂłb mu taki test... Od razu mĂłwiÄ™, ĹĽe psychologiem nie jestem, a jedynie znajomej psycholoĹĽki podsuwam pomysĹ‚y! Powiedz maĹ‚emu, ĹĽeby narysowaĹ‚ swojÄ… rodzinÄ™. Bez ĹĽadnych sugestii jak ma to zrobić. I potem zwróć uwagÄ™ gdzie ten braciszek jest umiejscowiony. JeĹ›li na obrzeĹĽu/gdzieĹ› z tyĹ‚u/w czarnym wĂłzku - to moĹĽe to oznaczać, ĹĽe nie toleruje brata/ma do niego ĹĽal/jest zazdrosny...OczywiĹ›cie to tylko takie wstÄ™pne obserwacje. Ĺ»eby coĹ› potwierdzić - pewnie przydaĹ‚yby siÄ™ dalsze badania i obserwacje. pirania Thu, 23 Sep 2010 - 08:37 podstaw sobie za czarny kolr np. zielony- niepokoiloby cie cos gdyby wszystko kolorowal na zielono? Bo jesli tak- to oczywiscie idz do psychologa. Ale na moj gust dorabiasz do koloru ideologie, ktorej tam nie ma- podoba mu sie czarny jakby podobal mu sie rozowy to koledzy by mu zyc nie dali a ty pewnie tez bys o Tinky Winky pomyslala przelotnie malinowa i Malina Thu, 23 Sep 2010 - 08:52 ChĹ‚opcy czÄ™sto tak majÄ…. Istotny jest dla nich rysunek, nie kolor. Nie ma siÄ™ czego doszukiwać. Cleo Thu, 23 Sep 2010 - 08:57 Bo czarny jest fajny! Inny. , jak mĂłj brat w przedszkolu rysowaĹ‚ czarne i zielone wÄ™ze, smoki, jaszczury. Na tablicy wisiaĹ‚y kwiatuszki i ptaszki kolorowe wykonane przez inne dzieci, a poĹ›rĂłd tego- prace mojego brata Dyrekcja wzywaĹ‚a rodzicĂłw na rozmowy Gruszka Thu, 23 Sep 2010 - 10:54 Akurat przed chwilÄ… wrzucaĹ‚am gdzie indziej, wiÄ™c fotÄ™ mam pod rÄ™kÄ… Emilki malunek sprzed kilku dni:Jak siÄ™ skoĹ„czyĹ‚a tubka czarnej farby - namalowaĹ‚a w innych wiÄ™c:- dlaczego dziecko maluje na czarno? bo ma czarna farbÄ™ Kamila-w1 Thu, 23 Sep 2010 - 12:09 dziÄ™ki dziewczyny za odpowiedzi. Gruszka no takiego to jeszcze nie widziaĹ‚am rysunku ...Mam nadzieje, ĹĽe rzeczywiĹ›cie sie czegos doszukuje.... zdaje mi sie, ĹĽe to nie jest zwykĹ‚a fascynacja tym kolorem bo jak juyz pisaĹ‚am...ciuchy najlepsze dla niego to czerwone i niebieskie, zabawki wszystko kolorowe tylko te rysunki sa czarne...wczoraj dostaĹ‚am czarne sĹ‚onko. A_KA zrobie mu dzis taki test...sama jestem ciekawa jak narysuje. xxyy Thu, 23 Sep 2010 - 14:22 Moje wszystko ciemnym fioletem, ale w zestawie nie ma czarnego grzaĹ‚ka Thu, 23 Sep 2010 - 14:44 moje malowaĹ‚y czarnym bo wyraĹşny, Antek kilka lat deklarowaĹ‚, ĹĽe czarny to jego ulubiony kolor, czym przyprawiaĹ‚ paniÄ… logopedÄ™ o palpitacje serca AsiaKG Thu, 23 Sep 2010 - 14:46 CYTAT(Gruszka @ Thu, 23 Sep 2010 - 09:54) Akurat przed chwilÄ… wrzucaĹ‚am gdzie indziej, wiÄ™c fotÄ™ mam pod rÄ™kÄ… Emilki malunek sprzed kilku dni:Jak siÄ™ skoĹ„czyĹ‚a tubka czarnej farby - namalowaĹ‚a w innych wiÄ™c:- dlaczego dziecko maluje na czarno? bo ma czarna farbÄ™ CĂłz za artystyczna dusza CzytajÄ…c wÄ…tek przypomniaĹ‚ mi siÄ™ "stary jak Ĺ›wiat" kawaĹ‚:-Jasiu dlaczego na rysunku twĂłj tato ma niebieskie wĹ‚osy?-Bo nie miaĹ‚em Ĺ‚ysej kredki Mafia Thu, 23 Sep 2010 - 14:51 MĂłj czterolatek pokolorowaĹ‚ w przedszkolu zajÄ…ca i marchewkÄ™. Marchewka byĹ‚a czarna, zajÄ…c teĹĽ, jedynie na buziÄ™ "rzuciĹ‚" mu kolor - granatowy. OpowiadaĹ‚ mi to w formie psikusa. ĹšmiaĹ‚ siÄ™, bo Pani powiedziaĹ‚a, ĹĽe Ĺ‚adnie, a przecieĹĽ marchewka ma być pomaraĹ„czowa. Normalnie Pani nie wie jaki jest kolor maluje ciemnymi kolorami, bo lepiej widać. jaAga* Thu, 23 Sep 2010 - 14:52 Ha, wiem, czemu moja cĂłrka nie maluje czarnym- po otwarciu pudeĹ‚ka schowaĹ‚am tÄ… farbkÄ™- zdecydowanie najtrudniej sie jÄ… zmywa z otoczenia. Ariannae Thu, 23 Sep 2010 - 20:22 MĂłj starszak teĹĽ przerabiaĹ‚ etap czarnych rysunkĂłw, gdy kupilismy mu pierwsze kredki, uĹĽywaĹ‚ tylko czarnej. Nie pamietam ile to trwaĹ‚o, ale teraz istniejÄ… dla niego takze inne lubiÄ… czarny kolor, po narodzinach widzÄ… czarno-biaĹ‚o i jeszcze przez kilka lat ten kontrast jest dla nich atrakcyjny. Poobserwuj synka, jesli nie widzisz w jego zachowaniu nic niepokojacego, jeĹ›li jest wesoĹ‚y, rozmowny, to chyba nie ma siÄ™ czym przejmować. Kamila-w1 Thu, 23 Sep 2010 - 20:47 Jeszcze raz dziÄ™kujÄ™ za wszystkie odpowiedzi...Obserwuje go, nie wydaje mi sie aby go coĹ› "gnÄ™biĹ‚o" ale obiĹ‚o mi sie o uszy, ĹĽe to niedobrze i moĹĽe dlatego troche spanikowaĹ‚am. Fri, 24 Sep 2010 - 14:58 Ja bym nie doszukiwaĹ‚a siÄ™ jakiejĹ› teorii MiĹ‚osz miaĹ‚ fazy kolorowania/malowania tylko jednym kolorem - byĹ‚ i czarny i różowy ....... Zawsze mijaĹ‚oChoć ostatnio na zebraniu w szkole pani pokazaĹ‚a mi jego rysunek nt. wakacji - kartka A4 pokolorowana na różowo, tylko na dole strony niebieski paseczek. Na pytanie pani: "co to?" MiĹ‚osz odpowiedziaĹ‚: "różowe wspomnienia z nad morza" To jest wersja lo-fi głównej zawartoĹ›ci. Aby zobaczyć peĹ‚nÄ… wersjÄ™ z wiÄ™kszÄ… zawartoĹ›ciÄ…, obrazkami i formatowaniem proszÄ™ kliknij tutaj. t1gk. 54 483 78 454 424 413 432 184 156

żeby mu się córka z czarnym